Otóż, dawno temu, w cieniu gaju poświęconego Frejowi, mieszkał klan zwany Ljoslundar. Był to ród znany z szacunku do natury lecz los chciał, by ich serca zostały wystawione na próbę, której miała nie uniosła ich dusza.
Pewnego dnia, gdy słońce przeglądało się w tafli świętego strumienia, członkowie klanu ujrzeli w wodzie złote bryłki. Ich blask był jak szept bogactwa, jak obietnica dostatku. Zapominając o świętości miejsca, rzucili się do wybierania złota, hańbiąc tym samym świętość gaju.
Tylko jeden z nich, Vetrbjorn, obdarzony darem widzenia, dostrzegł cienie na skraju swego wzroku. Były to fylgie jego krewnych. Postacie ludzkie i zwierzęce, wszystkie podchodziły do drzew po czym znikały w ich wnętrzu. Próbował ostrzec swój lud, ale ślepi od blasku złota, wyśmiali jego przestrogi.
Każdej nocy sen stawał się bardziej intensywy, aż pewnego ranka ciała chciwców zaczęły pokrywać sękate zgrubienia, jakby ich skóra twardniała w korę. Część z nich, pod wodzą Vetrbjorna, usłuchała wreszcie ostrzeżenia. Porzucili złoto i uciekli. lecz ci, którzy zostali, zniknęli wraz z poranną mgłą – ich ciała przemieniły się w sękate, poskręcane drzewa, każde z zastygłym wyrazem bolesnego żalu.
Ci, którzy ocaleli, nosili na ciele znaki – sęki i wzory jak słoje drzew. Znani odtąd jako Sękaty Ród (Knarrfolk), zostali odrzuceni przez inne klany, które bały się klątwy, jaką mogli nieść. Wygnani, osiedlili się w odległej dolinie, a pamięć o nich z czasem pozostała jedynie w opowieściach.
Mówi się, że ktokolwiek zapuści się do starego gaju, może ujrzeć drzewa z twarzami – sękate pomniki ludzkiej chciwości a pośród szumu liści usłyszeć można stare, pełne żalu, pieśni. Po dziś dzień, ludzi niegodziwych zwie się sękatymi.
Historia przedstawiona powyżej nie jest częścią realnej nordyckiej mitologii.